Obóz tematyczny na wakacje

Wielkimi krokami zbliżały się wakacje. Tyle, o ile dla dzieci to super sprawa, bo nie muszą chodzić do szkoły, tak dla nas rodziców, jest już trochę gorzej. Musimy jakoś zorganizować im czas, aby nie przesiedziały całych wakacji w domu przed telewizorem, jak i jakieś zajęcie pod naszą nieobecność, kiedy to my chodzimy do pracy. Czasami jest nie lada wyzwanie i mam wrażenie, że z roku na rok jest coraz gorzej.
Fajny obóz na wakacje
W tym roku nie było inaczej. Wiedziałam, że mojemu synowi znudziły się już wszelkie atrakcje, które proponowałam i zapewniałam mu co roku. Teraz musiałam się trochę bardziej postarać. Syn jest już starszy i oczekuje naprawdę fajnych rozrywek, aby nie nudzić się na wakacjach. Z jedne strony to rozumiałam, bo sama jak byłam w jego wieku i przychodził czas wakacji, to nie mogłam się doczekać przeróżnych zabaw, wyjazdów, obozów, kolonii. Generalnie oczekiwałam wszystkiego, co tylko można robić w wakacje. Wtedy wpadłam na pewien pomysł. Ostatnio, jak oglądaliśmy razem film, to syn powiedział, że sam chciałby kiedyś nauczyć się wspinać. Przypomniało mi się o tym i stwierdziłam, że obóz wspinaczkowy w górach, to dobry pomysł. Spędzi aktywnie czas, a też nauczy się przy tym ciekawej rzeczy. Wróciłam do domu i powiedziałam synowi o moim pomyśle. On bardzo się ucieszył, a właściwie, to aż skakał z radości. Przyznał, że sam nie wpadł na taki pomysł, a bardzo chciałby się nauczyć wspinać. Był taki podekscytowany, a jeszcze nawet nie znaleźliśmy jakiejś propozycji. Od razu usiedliśmy razem przed laptopem i zaczęliśmy szukać przeróżnych obozów, które są właśnie organizowane. Mieliśmy też do wyboru, w jakie góry chcemy, aby syn pojechał. Wybór tego wszystkiego był naprawdę ogromny, aż sami nie wiedzieliśmy co wybrać. Syn wziąłby pierwsze lepsze, byleby tylko pojechać, taki był zapalony na ten pomysł. Ja musiałam wszystko dokładnie przeanalizować. Nie byłam w gorącej wodzie kąpana, jak mój syn, więc musiałam wybrać najlepszą z możliwych opcji i tak też się stało. Zdecydowaliśmy się na obóz i teraz tylko czekać, aż syn pojedzie.
Dwa tygodnie obozu minęło jak z bicza strzelił. Ani się nie obejrzałam, a już wrócił. Był tak szczęśliwy, tak zachwycony tym obozem. Opowieściom o tym, co robił, jak dobrze się bawił nie było końca. Nie spodziewałam się, że ten obóz sprawi mu tak wielką przyjemność, a jakbym wiedziała, to już dużo wcześniej wysyłałabym go na takie rzeczy. Wiem już na pewno, że za rok również pojedzie na jakiś ciekawy, fajny obóz, który go dużo nauczy.
Najnowsze komentarze